Nasi ludzie nie tylko robią zakupy w Polsce, ale też odbierają jej śmieci? – Respublika.lt

Nawet wcześniej nie śledzili uważnie cen w sklepach, teraz miejscowi widzą, że osiągnęły one historyczne maksima. Zdjęcie EPA-Elta.

Po dłuższej przerwie odwiedziłem jeden z działających w stolicy sklepów Lidl i przeżyłem lekki szok.Mrożone frytki w zależności od wagi paczki podrożały o 1,15, 1, 35 i 1,75 euro do 1,99, 2,69 i 2 odpowiednio 0,75 euro, co jest dla mnie trudne do zrozumienia, ponieważ w tym samym okresie nie było wzrostu cen w rodzimych Niemczech Lidla. Czy mamy tutaj rozumieć, że Niemcy, przeżywające ostatnio trudności gospodarcze, zdecydowały się na zysk kosztem małych krajów? A może Litwa stała się już „zamorską kolonią” Lidla, która interesuje Niemców tylko o tyle, o ile jej mieszkańcy mogą generować zyski?

Wspomniane nieprzyjemne odkrycie skłoniło nas do bliższego przyjrzenia się cenom w sklepach działających u nas iw Polsce. Nowe odkrycia były jeszcze bardziej szokujące.

Na przykład w Polsce co prawda w innej niemieckiej sieci „Kaufland” strudel kosztuje około 1,5 euro. Bardzo podobny strudel w działającym na Litwie „Lild” od dawna kosztował 2,79 euro, aw ostatnich dniach jego cena podskoczyła do 2,99 euro.

Zaskoczyła mnie też cena bułek „Kaizeris”: na Litwie podrożały do ​​0,19 euro, podczas gdy w Polsce cena oscyluje wokół 0,08 euro.

To samo dotyczy lasagne. W Polsce jego paczka, berodes, ważąca kilogram, kosztuje 3,56 euro. Na Litwie za paczkę o wadze 800 gramów trzeba będzie zapłacić 5,29 euro.

150 gramów smażonej cebuli w „naszym” Lidlu będzie kosztować 1,29 euro, podczas gdy w Polsce pół kilograma można kupić za 2,11 euro. Można by dokonać innych porównań, ale tendencje są wyraźne.

Widząc to wszystko, można odnieść wrażenie, że sklepy ustalają ceny na podstawie porozumień kartelowych. A w niemieckiej sieci ceny zaczęły rosnąć w czasie pandemii, kiedy to sklepy jednogłośnie zaczęły nalegać na noszenie maseczek i okazywanie okazyjnych paszportów.

Jednocześnie wciąż miałem kilka pytań. Litewski rząd tak dużo mówi o wszelkiego rodzaju zanieczyszczeniach i walce z nimi poprzez wprowadzenie nowych podatków dla mieszkańców. A może należałoby wzmocnić kontrolę sieci handlowych i stacji benzynowych? Przedstawiciele tych ostatnich krzyczeli kiedyś, że sprzedaż do Polski spada, ale chyba nie na tyle, żeby stacje paliw musiały strajkować.

Kiedy więc sieciówki podnoszą ceny, a stacje benzynowe są zajęte, często mieszkaniec Litwy robi zakupy w Polsce, spalając dodatkowe paliwo. Wątpię, żeby ludzie przyjeżdżali tu z dobrego życia. Po prostu rząd, który marzy o nowych podatkach i handlowcy, którzy nie widzą już zbyt wiele ze swoich zysków, sprawiają, że tak się zachowują. I dopóki sytuacja nie zacznie się zmieniać, turystyka komercyjna nie ustanie.

A to wiąże się z innym problemem związanym z zanieczyszczeniem. O ile mi wiadomo, polscy producenci lub sprzedawcy muszą płacić podatek za zanieczyszczenie opakowań. Nie mam wątpliwości, że za to płacą, ale tak naprawdę Litwa pozbywa się niektórych opakowań zupełnie za darmo. Innymi słowy, nie tylko wspieramy budżet sąsiedniego kraju, ale również zbieramy część jego śmieci. Prawdziwe „państwo opiekuńcze”, ale niestety mieszkańcy Litwy nie mają już wiele z tego „dobrobytu”…

Nie zgadzam się – porozmawiajmy o tym!
Żadnych obraźliwych komentarzy, ale niegrzeczne komentarze będą automatycznie usuwane bez przeprosin.

Respublika.lt zastrzega sobie prawo do usuwania komentarzy wulgarnych, wulgarnych, nie na temat, podpisanych cudzym nazwiskiem, sprzecznych z prawem, propagujących spam lub nawołujących do przestępstw. Jeśli nawołujesz do przemocy, nienawiści rasowej, narodowej, religijnej lub innej, Twoje słowa mogą po odlocie jak wróbel zamienić się w byka o wadze tony – na żądanie udostępnimy Twoje dane służbom specjalnym Litwy.

Becket Edwardsone

„Ewangelista kulinarny. Miłośnik podróży. Namiętny gracz. Certyfikowany pisarz. Fan popkultury”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *