W sercu koszykarza zapala się iskra – Respublika.lt

8 sierpnia Wileński klub oficjalnie ogłosił, że jeden z najlepszych litewskich koszykarzy, G. Petronytė, po dekadzie ponownie zagra dla „Kibirkštės”. Pomocnik rywalizuje za granicą od 2009 roku. Co prawda w sezonie 2011-2012, kiedy reprezentowała CCC Polkovice (Polska), koszykarz wrócił do rodzinnego miasta, a następnie w grudniu zerwał kontrakt z polskim klubem i dołączył Kibirksztia. Jednak pomocnik szybko rozwinął skrzydła i kontynuował karierę legionisty. Przez te wszystkie lata litewski zawodnik grał w Stambule „Galatasaray” (Turcja), Antakya „Homend” (Turcja), Krakowie „Wisła Can-Pack” (Polska), Neapolu „Saces Mapei” (Włochy) i Mersin BSB (Turcja). ). A jego ostatni przystanek był ponownie we Włoszech. 2019-2022 Nasi reprezentowali wenecką drużynę „Umana Reyer” Podczas swojej kariery G. Petronytė testował swoje siły zarówno w Eurolidze, jak i w turnieju Pucharu Europy.

„Zawsze marzyłam o powrocie na Litwę i przyczynieniu się do odrodzenia kobiecej koszykówki. Bardzo dobrze pamiętam, jak wileńskie „Teo” grało o awans do ostatniej czwórki Euroligi i nie było wolnych miejsc na stołecznej arenie. Kiedyś chciałem, żeby wszystkie dziewczyny zobaczyły to, co ja widziałam i co widziały koleżanki z drużyny, bo mieliśmy coś do naśladowania.Teraz przez wiele lat nie było kogo naśladować i nie było drużyny grającej na najwyższym poziomie, grającej w Europie. Przez cały czas było mi smutno i przykro. Moją największą aspiracją, moim pragnieniem, moim marzeniem jest powrót tej drużyny – wypowiedź klubu z Kibirkšties cytowana przez G.Petronytė – Powrót do „Kibirkšť” naprawdę wiele znaczy , bo tam jest moje serce, tam jest mój dom i czuję się dobrze Wszystkie największe wygrane słodkie i najbardziej popularne są na Litwie, obie z reprezentacją li Litwa i gra dla litewskich klubów”.

Nie jest tajemnicą, że powrót wileńskiego klubu do Pucharu Europy zachęcił napastnika, wielokrotnie wybieranego najlepszym koszykarzem roku w kraju, do podjęcia decyzji. W naszej stolicy od siedmiu lat nie ma drużyny rywalizującej na Starym Kontynencie. W regularny sezon tego turnieju mistrzowie Litwy wejdą w najbardziej bezpośredni sposób z 37 klubami, a po selekcji dołączy kolejnych 10 klubów. 48 drużyn sezonu regularnego zostało podzielonych na 12 grup po 4 zespoły każda. Mūsiškės wszedł do grupy F. „Maccabi” z Tel-Awiwu (Izrael) i „Uni Gyor” z Der (Węgry) już tam czekają. Kolejna rywalizująca drużyna zostanie ujawniona po selekcji.

– Czy trudno było się zdecydować, długo myślałeś o ukierunkowaniu swojej kariery na Litwę? – „Vakaro žinios” zapytała Gintarė Petronytė.

– Zajęło to naprawdę dużo czasu. Bo po ostatnim sezonie chciałem być całkowicie spokojny, oczyścić głowę i o niczym nie myśleć. Miałem nadzieję, że decyzja o przyszłości przyjdzie naturalnie. Więc zebranie wszystkich myśli zajęło trochę czasu. Po prostu zrobiłem to, co czuło moje serce. Podjąłem tę decyzję i teraz jestem bardzo szczęśliwy.

– Czy Umana Reyer nie próbowała cię zatrzymać, czy otrzymałeś oferty od klubów z innych krajów?

– Na pewno były oferty. Musiałam więc po prostu zdecydować wewnętrznie, czy nadal chcę gdzieś iść i spędzać czas poza ścianami domu, czy też chcę wrócić i nie interesują mnie żadne inne oferty. Poskładałem wszystko w środku i zdałem sobie sprawę, że żadne inne miejsce nie będzie lepsze niż Litwa. Po prostu to wtedy poczułem i znacznie ułatwiło mi to podjęcie decyzji.

– Jakie były propozycje „Kibirkštias”, czy też to, że wróciłeś do walki w Europie, w największym stopniu przyczynił się do podjęcia decyzji?

– Zaczęliśmy rozmawiać i zobaczyłem, że klub idzie w dobrym kierunku, wszystko jest robione bardziej profesjonalnie niż wcześniej. W rzeczywistości „Kibirkštis” zawsze był dla mnie bardzo ważny. Zawsze chciałem, aby Litwa miała silną kobiecą drużynę koszykówki. Bo kiedy byłem mały, widziałem i miałem coś do naśladowania. W stolicy zawsze była najsilniejsza drużyna. z najlepszymi graczami. A w ostatnich latach nie było tak genialnych zespołów. Ale widzę, że teraz podejmowane są właściwe kroki. Podobały mi się wszystkie ich pomysły i przemyślenia, jak krok po kroku przywrócić to, co powinno tu być. Chciałem wnieść swój wkład i być jego częścią.

– Byłeś legionistą przez ponad dekadę, co te lata przyniosły ci jako koszykarzowi i jako człowiekowi?

– Dużo dali. Grałem za granicą przez 13 lat, w różnych krajach, w różnych klubach, pod różnymi trenerami, w różnych kulturach. Te lata ukształtowały mój stosunek do świata, teraz patrzę na wszystko znacznie prościej. Szukałem problemów tam, gdzie ich nie było. Oczywiście w wielu miejscach było to trudne. Widziałem, jakie to może być trudne i złe. Ale teraz patrzę na to prościej. Czuję, że zdobyłam doświadczenie i jako osoba. Wyjście ze strefy komfortu naprawdę bardzo pomogło.

– Jak dobrze znasz piłkarzy Kibirkšties i głównego trenera Gitautasa Kievinsa?

– Oczywiście znam wszystkie dziewczyny z widzenia (uśmiech). Jednak tak naprawdę nie znam ich wszystkich, a tylko kilku – starszych graczy. Kiedy byłem za granicą, zawsze śledziłem występy zespołu. Nie grałem z tym trenerem, ale znam go od dawna. Myślę, że będzie naprawdę ciekawie.

– Jak oceniasz szanse drużyny w turnieju Pucharu Europy?

– Trudno powiedzieć, bo „Kibirkštis” wróci do Pucharu Europy po sporej przerwie. Grupa naprawdę nie jest łatwa, przeciwnicy są zdolni. Te drużyny mają wielu legionistów. Jednak postaramy się też nie poddawać, będziemy walczyć. Naprawdę chcemy przynajmniej opuścić grupę. Oczywiście wszystko będzie zależało od tego, jak zintegruje się nasz zespół. Ale na pewno będziemy walczyć.

– Mówisz, że „Kibirkštis” jest na dobrej drodze, grałeś też w Eurolidze, jak myślisz, ile czasu zajmie „dorośnięcie” przed tym turniejem?

– Oczywiście wszystko wymaga czasu. Ale wszystko będzie zależeć od gry zespołu. Jeśli pojawią się wyniki, finanse pójdą. Naprawdę potrzebujemy pomocy wszystkich. Potrzebujemy jak największej liczby osób, które będą zainteresowane pomocą w rozwoju zespołu. Wszyscy musimy razem osiągać dobre wyniki. Wtedy poczekamy na pomoc otoczenia i wtedy znacznie łatwiej będzie stawiać większe kroki naprzód. Teraz chcemy rozgrzać się w turnieju Pucharu Europy, a potem sprowadzić drużynę z powrotem do Euroligi. Zobaczymy, czy zajmie to rok, czy kilka.

– Przedstawiając się opinii publicznej jako nowy członek „Kibirkšties”, wspomniałeś, że chcesz przyczynić się do odrodzenia kobiecej koszykówki na Litwie. Mówi się jednak, że nie jest się wojownikiem w polu. Czy wierzysz, że być może inne koszykarki z całego świata pójdą za twoim przykładem?

– Sam na polu – na pewno nie żołnierz. Potrzebujesz zespołu. W żadnym kraju jedna osoba nie rozwiąże wszystkich problemów. Musi być drużyna, zawodnicy muszą trzymać się razem. Czasami, gdy jest więź zespołowa, gra zespołowa, może pokonać znacznie większy talent. To jest najważniejsze. W naszym zespole dużą część trzonu stanowić będą litewscy koszykarze. Myślę, że zespołowi powinno być o wiele łatwiej trzymać się razem. Zobaczymy, jak pójdzie razem, aby wyjść na boisko i pokazać wynik. Ale będzie bardzo ciekawie. Jeśli chodzi o innych weteranów, którzy grają za granicą, myślę, że na pewno też mogą wrócić na Litwę. Kiedy pojawią się możliwości i dobre warunki, myślę, że wiele osób na pewno o tym pomyśli. W końcu wszyscy jesteśmy Litwinami. Oczywiście nie chcę przemawiać w imieniu innych, ale dom jest naprawdę atrakcyjny.

– Czy wierzysz, że mecz turnieju Pucharu Europy poruszy kibiców, że zbierze się ich więcej i zwiększy popularność kobiecej koszykówki w kraju?

– Naprawdę mam nadzieję i naprawdę tego chcę. To jeden z największych celów. Dobrze wiemy, że kiedy są wyniki, przychodzi publiczność. Każdy potrzebuje wygranych. Zrobimy co w naszej mocy, aby je zdobyć.

Averill Burkee

"Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Przyjazny adwokat piwa. Generalny organizator. Fanatyk popkultury."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *