Polska akceptuje Ukraińców, ale przesuwa granicę białoruską

Polska w błyskawicznym tempie przyjęła dwa miliony uchodźców z rozdartej wojną Ukrainy, ale członek Unii Europejskiej (UE) nadal popycha ludzi z Białorusi do Polski, na północ od granicy.

Od zeszłego lata tysiące migrantów i uchodźców, głównie z Bliskiego Wschodu, bezskutecznie próbowało przekroczyć polską granicę w „wojnie hybrydowej”. Warszawa i inne kraje zachodnie obwiniają reżim białoruski o powstrzymanie napływu, obiecując łatwy dostęp do UE, a operację ma poparcie Moskwy. Mińsk zaprzecza zarzutom.

Ostatnio te próby przekroczenia granicy zostały w cieniu wojny na Ukrainie. Jednak po niedawnym zamknięciu pozostałych ośrodków dla migrantów na Białorusi, według straży granicznej i organizacji pozarządowych, próby przekraczania granicy ponownie wzrosły. Około 500 Białorusinów próbowało w zeszłym tygodniu wjechać do Polski. „Czujemy, że kazano nam wykluczyć absolutnie wszystkich, bez względu na ich sytuację czy stan zdrowia” – powiedziała Monika Matus z polskiej sieci działaczy Grupy Granica (Grupa Graniczna). „Ci ludzie nie mogą oczekiwać pomocy medycznej ani innej” – powiedziała AFP.

Organizacje pozarządowe potępiają także „bezprecedensowe” postępowanie sądowe przeciwko swoim działaczom. – Postawiono poważne zarzuty karne za udzielenie pomocy humanitarnej, schronienia lub zabranie tych osób z lasu w bezpieczne miejsce – powiedział Jarosław Jagura, prawnik Fundacji Praw Człowieka w Helsinkach. – Grozi mu osiem lat więzienia za zorganizowanie nielegalnego przejścia granicznego – powiedział AFP.

Zupełnie inny obraz sytuacji kreśli jednak Anna Michalska, rzecznik polskiej straży granicznej. Powiedziała, że ​​deportowano tylko migrantów przybywających do Niemiec. „Dostali rozkaz opuszczenia terytorium Polski i przewiezienia ich z powrotem na drugą stronę granicy” – powiedziała Michalska dla AFP. Argumentowała, że ​​porada medyczna jest dostępna dla każdego, kto o nią poprosi, a ci, którzy mają nadzieję na pozostanie w Polsce, mogą „nadal” ubiegać się o azyl. Organizacje pozarządowe nazywają takie wypowiedzi „kłamstwem”. Sytuację trudno zweryfikować, gdyż od września rząd zamknął obszar przygraniczny dla nierezydentów, w tym dziennikarzy i organizacji humanitarnych.

Polska wysłała tam też kilka tysięcy żołnierzy i rozpoczęła budowę nowej granicy, która miała oddzielić 350 milionów. euro. Tylko „barykady i bagna” czekają na migrantów na tej granicy, powiedział Matus. Dodała, że ​​białoruscy urzędnicy „wywozili” tych, którzy pozostali w swoich ośrodkach dla migrantów, „najsłabszych, rodziny z dziećmi, grube kobiety, kobiety w ciąży”. „To oni teraz próbują przekroczyć granicę” – dodała, mówiąc, że polscy pogranicznicy „odpychają ich wszystkich”.

W miniony weekend działacze złożyli skargę do prokuratury na Służbę Graniczną za rzekomą deportację 12 osób, w tym osób niepełnosprawnych i kobiety w ciąży. – Wrócili do lasu, gdzie temperatura spada do minus trzech stopni Celsjusza – powiedziała AFP Marta Gorczyńska, prawniczka z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Na początku tego tygodnia polski sąd orzekł na korzyść trzech Afgańczyków, którzy zostali deportowani pomimo ubiegania się o azyl.

Przedstawiciele Organizacji Narodów Zjednoczonych, Komisji Europejskiej i Rady Europy potępili stosunek polskich urzędników do migrantów, którzy w niektórych przypadkach są faktycznie uchodźcami wojennymi. Jednocześnie, witając dużą liczbę Ukraińców uciekających przed rosyjską inwazją, Polska zyskała reputację kraju otwartego i współczującego w oczach świata. Organizacje pozarządowe mówią o „dwóch granicach” i zastanawiają się, dlaczego Polska pomaga ludziom uciekającym z Ukrainy i pomaga ludziom na granicy białoruskiej „być stygmatyzacją i kryminalizacją”.

Brinley Hamptone

„Myśliciel. Miłośnik piwa. Miłośnik telewizji. Zombie geek. Żywności ninja. Nieprzejednany gracz. Analityk.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *