Komisja ukraińska nie wystawiła żadnych ocen ani przedstawicielowi Polski, ani Litwy. Zdjęcie EPA-Elta
Litwa podjęła szczególny wysiłek. Nasza komisja nie zawahała się przyznać Ukrainie 12 punktów za wyniki. Nikt nie dyskutował, że tak wiele punktów było naprawdę wartych przedstawienia. To poprostu.
W końcu telewizja codziennie wzywa nas do poświęcenia się dla Ukrainy. Rząd pożycza miliony od samego zaatakowanego kraju. Ludzie życzliwi osobiście niosą jałmużnę, ryzykując życiem i walcząc. Opiekujemy się 50 000, a może nawet więcej Ukraińców na Litwie. Uczymy ich dzieci. Uczniom przyznajemy stypendia. Nazywamy je naszymi siostrami i naszymi braćmi.
Wróćmy jednak do „Eurowizji”, aby wygrać.
Tym stwierdzeniem wykonawca potwierdził swoją inteligencję, tolerancję i wysoki poziom. A to, że komisja ukraińska nie przyznała żadnych punktów ani Litwie, ani Polsce, która przyjęła już około pięciu milionów ukraińskich uchodźców wojennych, można pozostawić jej sumieniu. Przy okazji minister kultury Litwy przeprosił Litwę i Polskę za niezrozumienie Komisji Eurowizji ich kraju. Zwłaszcza, że występy artystów litewskich i polskich były naprawdę warte tych punktów.
Ten akt komisji można uzasadnić zamieszaniem w obliczu wojny. Zapomnij o wszystkim i dalej kładź swoje serce na talerzu. Jednak Ukraina nie daje takiego klapsa swojej litewskiej siostrze w pierwszym Konkursie Piosenki Eurowizji, myślę, że to sygnalizuje stosunek Ukraińców do nas.
W europejskim konkursie piosenki istnieje tradycja, w której kraje z konieczności przyznają punkty swoim sąsiadom. Polska dała nam rundę zero, a Estończycy i Łotysze, niczym żebracy, stracili po dwa punkty. Kraje dalej od nas i mniej znane zdobyły 10 punktów, Chorwacja 7 punktów, a Portugalia 5 punktów.
Dlaczego? Dlaczego nasi sąsiedzi nas nie szanują ani nie kochają? Może dlatego, że się nie szanujemy i nie kochamy? Że zapomniawszy o naszej godności, nieustannie służymy obcym jako „płetwy”, że nie stawiamy na pierwszym miejscu własnych interesów?
Sąsiedzi zauważają nasz syndrom niewoli i myślą, że wszystko będzie dobrze. Jak jesteśmy traktowani, zawsze będziemy ich szanować i kochać, będziemy nazywać ich braćmi i siostrami.
Co więcej, my sami nie możemy być dumni z naszego języka, naszych talentów czy osiągnięć kraju. Ciągłe upokorzenie, nieufność. Nawet w tej samej historii „Eurowizji”. W tym roku wybraliśmy piękną melodyjną piosenkę, artysta dał subtelny i elegancki występ po litewsku. Zamówienia z dziesięciu krajów przyznały mniej lub więcej punktów Litwie. media z innych krajów. A czternaste miejsce zajmowane przez mały kraj to z pewnością powód do dumy.
Dlatego nasz naród charakteryzuje się skromnością, subtelnością, szacunkiem dla sceny i powinien być transmitowany w konkursach. To właśnie tymi zapomnianymi już rzeczami można wyróżnić się z tłumu performerów pokazujących gołe pośladki.
Może Konkurs Piosenki Eurowizji nie jest już tak ważny dla ludzi z wielkich krajów, a dla nas, którzy wciąż zabiegamy o uznanie na świecie, każde zwycięstwo czy ranking są naprawdę potrzebne.
Większość była zadowolona z wyboru Litwy, dumna, że dzieło zostało wykonane w pięknym i melodyjnym języku litewskim. Ale byli też tacy, którzy napisali „Wstyd na Litwie”, wstawiając rosyjską klątwę, czy „Ubogie uczucia”. Taki negatyw, wywołany złym nastrojem lub zazdrością, jest również równoznaczny z klapsem. Niestety sam. Więc czego chcesz od nieznajomych?
Ogólnie rzecz biorąc, czy powinniśmy otrzymać Eurowizji policzek od jednego z naszych sąsiadów w jeden policzek, tak jak chrześcijanie, czy powinniśmy dać drugi? Bardzo bym się wahał. To wiele mówi o mentalności sąsiadów. Może nawet swoistą hipokryzją, gdy w sferze publicznej mówi się, że Litwini dają Ukrainie więcej niż mają, a gdy Litwini potrzebują wsparcia, otwiera się przed nimi szpieg.
I generalnie w Konkursie Piosenki Eurowizji nie da się uniknąć polityki ani podmiotowości. Dlaczego Niemcy nie zdobyli ani jednego punktu, ani opinia publiczna, ani komisja? W końcu piosenka i występ nie były najgorsze? interesy ich kraju, a jednocześnie kilka milionów Ukraińców już się tu zakwaterowało?
W końcu byłoby całkiem stosowne, aby Serbowie, którzy siedzieli w „śnieżycy” i nieustannie myli ręce, zapożyczyli od starożytnych Rzymian, że w zdrowym ciele powinna być zdrowa dusza. Ale jeśli dusza tego wydarzenia jest zdrowa, to wątpię.